Duch Porzuconych Postanowień Noworocznych

Wszyscy słyszeliśmy o Duchu Minionych i Przyszłych Świąt, ale jest jeszcze jeden, bardzo potężny Duch – Duch Porzuconych Postanowień Noworocznych. Większość go zna, część się z nim nie lubi, ale zapewniam, że można się z nim zaprzyjaźnić…

Nowy Rok sprzyja podsumowaniom i postanowieniom, jest to uczucie zamknięcia jakiegoś etapu. Chociaż tak naprawdę dla mnie to kolejny dzień, kolejna kartka w kalendarzu i kolejny krok dalej jak co dzień. Planuję cały czas i staram się etapami realizować moje cele. A jednak hasło „nowyroknowaja” brzmi kusząco, zachęca do zatrzymania się na chwilę nad swoim życiem i wprowadzenia zmian. Mamy takie uczucie „czystej karty” co dodaje motywacji do działania.

Dlaczego jednak po jakiś dwóch tygodniach zaczynamy łapać doła, że znów nic nie wychodzi (na serio jest to udowodnione badaniami ankietowymi)?

Odpowiedzi jest kilka i dziś chcę trochę przybliżyć ten temat. Oczywiście ktoś może się zapytać jak z moimi postanowieniami i wytrwałością? Czy wszystko tak wspaniale zrealizowałam? Otóż NIE i wcale się tym NIE PRZEJMUJĘ. Przede wszystkim zależy mi, że stopniowo dążę do realizacji i nie straciłam celu z oczu. Pierwsza podstawowa zasada: to że przez pierwsze dwa tygodnie nic nie zrobiłaś to przecież nie znaczy, że stracony jest cały rok. Policz ile tygodni Ci jeszcze zostało i zobacz ile jeszcze możesz zdziałać. No ale może teraz przejdę do tego jak realizować cele.

  1. Usiądź wygodnie, zrelaksuj się, weź coś do pisania i wypisz wszystko co chcesz zrobić (TAK, WSZYSTKO). Chodzi o to żeby oczyścić umysł – tak będzie Ci się lepiej planowało. Warto mieć zanotowane wszystkie sprawy do zrobienia, ale teraz skupmy się na tych bardziej długo terminowych celach, bo to o nich dziś mowa.

 

  1. Zapytaj siebie dlaczego akurat te sprawy masz do zrobienia. Może do niektórych nie warto się zmuszać pod naciskiem innych – pamiętaj czego TY chcesz. Temat jest jak rzeka, ale podam parę przykładów. Może nie musisz zacząć biegać od nowego roku – to że jest to modne, wszyscy znajomi to robią, nie znaczy, że musisz to lubić. U mnie prawie co roku mam słowną utarczkę z fanatykami nart. Ja naprawdę rozumiem, że dla niektórych to najwspanialszy sport i na sezon czekają cały rok, a kondycję szlifują już od października albo i wcześniej. Ale gusta są różne i mam prawo nie być zainteresowana tym sportem. Nigdy mnie do niego nie ciągnęło dlatego nie widzę sensu żeby w to inwestować czas i pieniądze. WIEM CZEGO CHCĘ I CZEGO NIE CHCĘ – JESTEM SWIADOMA. Nie mówię oczywiście żeby nie próbować nowych rzeczy  – chodzi mi tylko aby się nie zmuszać pod naciskiem innych. Dla mnie czas w górach na nartach byłby zmarnowany bo ja lubię w swoim tempie chodzić po górach i podziwiać widoki – mam prawo. Tak więc BĄDŹMY ŚWIADOMI w naszych celach.

No ale to jeden przykład, niestety jest parę rzeczy które czasem musisz zrobić, to oddzielna dziedzina. Są pewne kursy albo badania, które trzeba zrobić dla swojego dobra i tu nie ma przeproś.  Ale musimy pamiętać, że to dla naszego dobra. Znajdź plusy danego przedsięwzięcia. Nawet jeśli nie lubisz angielskiego to kurs Ci się przyda, spróbuj wybrać np. ciekawszą, atrakcyjniejszą formę jego nauki. Tak samo np. cytologia dla kobiet – nie jest przyjemna, ale to tylko raz do roku i może nam uratować życie wiec nie przekładajmy tego.

To są oczywiście przykłady, ale chodzi o to abyśmy zrozumieli dlaczego cos robimy bo ten głębszy cel (jak zdrowie przy badaniach, czy może łatwiejsze podróżowanie, bądź lepsza praca dzięki kursowi języka) pomoże nam wytrwać w postanowieniu. Ten bardziej ukryty cel pozwoli nam też modyfikować aktywność / postanowienie na takie które naprawdę chcemy wykonywać (np. są różne rodzaje sportu, uprawiajmy ten który nam sprawia przyjemność)

 

  1. A teraz ustal priorytety – masz całkiem dużo na swojej liście. Nie musisz robić wszystkiego od razu. Wybierz kilka lub parę w zależności jak poważne to marzenia/cele a kartkę z resztą zachowaj na później.

 

  1. Teraz przyjrzyj się każdemu z celów z osobna. Wiesz dlaczego większość postanowień jest porzucana albo odkładana? Bo każdy cel musi być realny i mierzalny – w czasie i siłach. Więc skoro już wiesz CZY i DLACZEGO chcesz to robić, a więc masz MOTYWACJĘ to podziel to wszystko na etapy i zadania. Rozłóż to na części pierwsze. Zobacz jakie to będzie łatwe wykonywać swój cel punkcik po punkciku, małymi kroczkami. Rewolucje są dobre na chwilę, chociaż na końcu i tak zostawiają chaos. Tak więc zastanów się co musisz zrobić aby zrealizować cel. Ustal jakie są kolejne kroki, ile Ci zajmą i czego potrzebujesz a następnie wpisz wszystko do kalendarza w dogodnym momencie.

Przykład: mój jeszcze nie zrealizowany cel – odgracenie mieszkania, w którymś momencie stwierdziłam, że do mojego mieszkania wkradł się chaos i muszę coś z tym zrobić. Jaki jest pierwszy odruch? Sprzątać i porządkować cały weekend? Niestety już po całej sobocie będę wykończona, wściekła i niewiele bliższa do końca.  Tak wiec muszę się zastanowić co mi przeszkadza i jaki jest tego powód. Pierwsza sprawa – po kilku latach mieszkania niestety „zachomikowałam” mnóstwo rzeczy z których połowy pewnie nie potrzebuję, a drugą połowę można by pewnie lepiej zorganizować – przy dobrej organizacji w mieszkaniu porządek utrzymuje się prawie są. Mówię prawie bo do pełni sukcesu potrzeba jeszcze zmiany przyzwyczajeń – czyli muszę się nauczyć odkładać wszystko od razu na swoje miejsce i przeorganizować prace porządkowe w mieszkaniu (stworzyłam listę rzeczy do wykonywania każdego dnia, wolę każdego dnia poświęcić 5-15 minut na zrobienie czegoś jak umycie zlewu czy zrobienie prania niż sprzątać poł soboty, takie rozwiązanie bardziej przemawia do mnie – tak więc sobotnie sprzątanie mam rozdzielone na różne dni tygodnia). Samo odgracenie mieszkania to już temat długo terminowy i wiąże się u mnie z przeorganizowaniem niektórych rzeczy w mieszkaniu. Podzieliłam to na działy (pokoje) i tematy, np. salon – porządki w bibliotece. Na to wybieram terminy kiedy mam więcej czasu i odpowiedni „nastrój”, bo wymaga to więcej energii (czasem zastanowienia się i pomysłu na bardziej efektywną organizację miejsca) i nie przejmuję się że plan nie jest jeszcze wykonany. Najważniejsze, że część etapów jest już wykonana. A to że nie skończyłam przed nowym rokiem? Nieważne. Pamiętam ile zrobiłam i po prostu będę konsekwentnie realizować dany cel. Kolejne punkty – wybrać się po pojemniki próżniowe na żywność, aby przeorganizować szafki w kuchni…

Jak widać realizacja celu może przebiegać w kilku etapach (zmiana nawyków porządkowych oraz reorganizacja przestrzeni) i nie jest tragedią, że jeszcze nie ukończyłam tego przez rok. Najważniejsze że zbliżyłam się do celu, idę przez kolejne punkty i widzę efekty

 

  1. Nie karz siebie za opóźnienia, miej dla siebie więcej zrozumienia i łagodności. Jeżeli przerobisz wszystko na musztrę wojskową to nie będzie w tym przyjemności i szybciej się zniechęcisz. Pamiętaj, że robisz to dla siebie. Jeżeli raz coś przełożysz to nie tragedia. Jeżeli zaczyna się robić problem z przekładaniem to wróć do analizy z poprzednich punktów. Odpowiedz sobie co jest nie tak. Może źle rozplanowane zasoby (nieważne czy czasu, sił albo finansów). Przeanalizuj temat ponownie.

 

  1. Jeżeli podczas ponownej analizy widzisz, że masz jakiś problem nie bój się pytać o radę lub szukać pomocy i towarzystwa. Nie lubisz sam ćwiczyć? Znajdź kogoś wśród znajomych – razem będzie Wam raźniej. Podobnie z kursem, jeżeli zapiszesz się z kimś znajomym będzie lepsza motywacja żeby na niego uczęszczać. Może ktoś ze znajomych poleci Ci odpowiednie miejsce.

 

  1. Nie bierz za dużo na siebie!!! BĄDŹMY DLA SIEBIE DOBRZY! Co to znaczy? Że jeżeli wypełnimy grafik w kalendarzy aż po brzegi to po jakimś czasie zapału się wypalimy. Potrzebujemy chwili oddechu nawet jeżeli robimy to co lubimy.

 

  1. Wykorzystujmy odpowiednio czas. Przede wszystkim nasze pomniejsze zadania ustalajmy we właściwym miejscu i czasie. Nie zakładaj, że pójdziesz pobiegać przed pracą jeżeli zaczynasz pracę o 6 lub 7 rano. Naprawdę wierzysz, że wstaniesz rano i to zrobisz jeśli przygotujesz strój kolo łóżka wieczorem dzień wcześniej? Autorzy tych poradników co Ci to wmawiają są freelancerami i nie muszą wstać o 4 lub 5 żeby się wyszykować i dojechać do pracy. Poćwicz wieczorem a rano możesz zacząć małymi kroczkami od paru minut gimnastyki na obudzenie. Za to realne zadanie to w drodze z pracy załatwić parę spraw na mieście. A jeżeli jeszcze możesz z samochodu przerzucić się na autobus to możesz zrobić powtórkę do kursu językowego. Rozumiesz co mam na myśli – wykorzystaj czas efektywnie, na pewno jak się przyjrzysz swojemu rozkładowi dnia to znajdziesz w nim wiele takich przykładów.

 

Te metody się u mnie sprawdzają. Część wypracowałam sama na podstawie analizy swoich porażek, sporo inspiracji było w książce „Getting Things Done” Davida Allena (szczególnie część o odpowiednim wykorzystaniu zadań pod kątem zasobów jak czas, miejsce i energia). Jednak należy pamiętać, że każda metoda to zbiór wskazówek. Nie musimy trzymać się tego sztywno. Uczmy się z czyjegoś doświadczenia i dostosujmy to do naszego charakteru.

Przykład niewielkiego zadania – wrzucić na bloga post o nowym lakierze do paznokci:

– zapisuję pomysł/szkic jak ma wyglądać post i w jakiej scenerii chcę zdjęcia – zajmuję mi to chwilę i mogę zrobić takie notatki w telefonie w każdym miejscu i czasie

– po drugim pomalowaniu paznokci tym lakierem w drodze autobusem do pracy robię notatki odnośnie moich odczuć w użytkowaniu i trwałości oraz opisuję produkt (wożę w torebce tablet więc robię te notatki od razu w formie elektronicznej, lubię wykorzystywać czas w komunikacji miejskiej)

– zrobienie odpowiednich zdjęć wymaga ode mnie oczekiwania na dobre światło (nie mam dobrego sprzętu fotograficznego) , w między czasie organizuję scenerię jeżeli jest potrzebna – np. zbieram kasztany i liście do posta o jesiennych lakierach

– przerzucam zdjęcia na komputer (wieczorem kiedy komputer włączony, robię to praktycznie „w tle”)

– przy herbatce, muszę mieć odpowiedni nastrój (nigdy na siłę) – edycja tekstu i łączenie posta w kompozycji ze zdjęciami, często przy wieczornym oglądaniu telewizji.

Jak widać każde zadanie jest wieloetapowe i zależy od różnych czynników/zasobów. Jednak uważam, że właśnie taką metodą „małych kroczków” nasze postanowienia są do zrealizowania czego sobie i Wam życzę w nowym roku.

 

Artykuł niesponsorowany.

Comments are closed.